


Czasami jedną rozmowę pamiętamy latami, mimo że trwała krótko. A czasami rozmawiamy z kimś latami i nie pamiętamy nic. Bo zapominamy, że w rozmowie z innym człowiekiem nie liczą się tylko same słowa. Gdy wczujemy się w daną rozmowę, to zobaczymy, że słowa to tylko cześć naszej komunikacji z innym człowiekiem, że są one tylko dodatkiem. Jest jeszcze ton głosu, patrzenie w oczy, uwaga, ruch ciała, przerwa między zdaniami, czasami cisza. Dopiero to wszystko składa się na całość. Bo w sumie zobaczymy, że same wyrazy pochodzące z umysłu mało znaczą. Ważniejsze jest dla nas to, jak czujemy się w trakcie rozmowy, jak odbieramy przestrzeń w której jesteśmy, i jak odczuwamy daną osobę. To to decyduje o tym, którą rozmowę pamiętamy, a nie jakieś tam wyrazy.

Przychodzi taki czas, że człowiek wznosi się ponad to, co jest. Ponad troski, zmartwienia, kłopoty. Zaczyna traktować obecne życie tak, jakby je obserwował z boku, jakby był tylko jego gościem. Tego co się wydarza, tego co mu się wydarza, tego co będzie. Zaczyna obserwować to co jest, to co ma, wiedząc ze to tylko na chwile. To co widzi, to co czuje, i te osoby, które spotyka to na chwile. Przychodzi taki czas, że właściwe wszystko traci sens, co myślał że jest sensem. Wszystkie marzenia się rozmywają. Wcześniejsze pragnienia, które były tak mocne, dziś już wygasły. Strach przed kolejnym dniem, już odszedł. Opada iluzja, za iluzją, która już tak nie boli, gdy pęka cześć nas. Sen jest iluzja, a iluzja życiem. Przychodzi taki czas, że człowiek jest nagi, i jest taki pusty. Jest jak ziarenko piasku, jak kropla wody, jak pyłek wszechświata. Ale warty całej pustyni i całego oceanu, warty całego wszechświata.

Gdy uczysz swego syna życia, to naucz go, jazdy na rowerze, gry w szachy i matematyki. Naucz go, by świat zaczął poznawać najpierw od swego wnętrza, a później ludzi, po ich czynach. Naucz go, miłości, radości, i prostoty życia. Naucz go, walczyć o własne marzenia,...
