„Chmury zakrywają gwiazdy, czujna noc ustępuje jednemu promykowi światła. Mgła zaczyna się podnosić ku górze, cisza cichutko przemienia się w rozległy szelest. W tle bezruch powoli zaczyna się poruszać, tworząc delikatnie nowe formy. Łąka zaczyna się budzić, w powietrzu czuć delikatny podmuch orzeźwienia. Drzewa wyciągają swoje gałęzie, źdźbła trawy prostują się, krzewy skręcają kolorowe pędy ku niebu, a kwiaty powoli otwierają filigranowe płatki. Promyk światła pada na poranną rosę, usadowioną na łodydze małego kwiatka, który właśnie się budzi. Nadchodzi nowy dzień!
Mały kwiatek otwiera oczy z uśmiechem na „twarzy”, bo spędzi dziś dzień na byciu kwiatkiem, na słuchaniu ciszy pomiędzy wiatrem, na poznawaniu siebie i łąki, na bezruchu obecności i świeżości, na przeżywaniu go tak, jakby był jedynym dniem w jego życiu. Kwiatek dziękuj życiu, że czuje je w sobie, dziękuje za chmury i słońce na niebie, powiew wiatru, długie korzenie w ziemi, silne łodygi, kolorowe kwiaty. Dziękuje za wodę, którą teraz pije oraz ziemię, która go nosi w sobie. Dziękuje, że jest uśmiechem Ziemi dla łąki. Dziękuje za wszystko, co go dziś spotka. Dziękuj Bogu, że jest w nim, a on w Bogu.
Uśmiecha się do wszystkich bez warunków i umów, bo kocha wszystkich takimi, jakimi są, bez oczekiwania i osądzania. Jest kwiatem samym w sobie, jest jedyny i niepowtarzalny. Nie troszczy się o to, co było wczoraj i nie prosi o jutrzejszy słoneczny dzień albo deszczową noc.
Teraz słyszy szelest swoich łodyg, poruszających się od wiatru, czuje w ziemi korzenie, promyki słońca muskające płatki kwiatów, otwartych na wszystko. Jest świadomy czarnej ziemi, z której powstał i nie wypiera się jej. Nie oczekuje, że ktoś będzie rósł tak jak on, pozwala innym żyć zgodnie z ich wolą i prawami natury. On wie, że jest ze wszystkim połączony, że dzięki palecie farb żywiołów Ziemi i pędzla w ręku Boga, jest obrazem na Jego płótnie.
Podchodzi do wszystkiego z niewinnym zaciekawieniem, jakby pierwszy raz to wszystko widział. Patrzy na mrówki, które idą przed siebie, niosąc coś w górze. Zerka na ważkę przelatującą cichutko obok jego łodygi. Widzi ptaka szybującego gdzieś w siną dal i dostrzega kształt chmury, tworzącej piękne obrazy na niebie. Patrzy na kwiaty, w których może się ujrzeć, na źdźbła trawy o niezachwianej w sobie obecności, na duże i dumne drzewa o rozłożystych konarach, na krzewy, które kołyszą się jak emocje i uczucia na wietrze, na słońce, którego tarcza ogrzewa jego płatki. Słucha dźwięków ciszy, z której powstaje nowa muzyka, doznaje dotyku przestrzeni, z której wyłaniają się kolejne formy. Czuje prostotę i majestat życia.
Dzięki temu, co go otacza, kwiatek poznaje siebie oraz łąkę. Nie będzie spełniał oczekiwań kwiatów ani pragnień much. Nie będzie udawał drzewa, nie będzie szukał przyjemności poza sobą, ani walczył z własnymi pragnieniami.
Kwiatek kocha kochać, radować się radością i kreować żywiołami przyrody. Kocha łąkę, wschody słońca, ptaki, owady, kwiaty, opadające liście, czarną ziemię, szum wiatru, promyki słońca i krople deszczu. Czuje, jak jego soki płyną w łodydze, czuje dotyk czułków pszczoły, powolne bicie serca Ziemi, lekki gwiezdny pył, który cichutko opada z góry. Widzi, jak wszystko żyje i jest idealnie perfekcyjne, zataczając kolejne koło na zegarze Wszechświata, poznając siebie głębiej.
Będąc sobą w bezkresie poznawania tego wszystkiego, w wielkim zachwycie, kwiatek zwrócił uwagę na motyla, który przelatywał właśnie obok niego. Zaczął mu się przyglądać, otwierając się na niego całym swoim „umysłem” i „sercem”. Jego barwy i majestat ruchów skrzydeł, mieniących się w słońcu sprawiły, że dostrzegł w nim anioła. Napawał się jego tajemniczością i delikatnością. Zauważył, że tworzyła się za nim chmurka jasnoróżowego pyłku, mieniącego się złotymi kolorami promieni słonecznych. Wypłynęła z niego nieodparta radość, pojawiła się błogość chwili i uśmiech. Czas się zatrzymał, przyszło zrozumienie i akceptacja, jego „serce” wypełniło się miłością, a „umysł” spełnieniem. Pojawiły się łzy radości, a jego miłość przepełniła całą łąkę.
Jednak nie pragnął zatrzymać dłużej tego pięknego widoku dla siebie. Gdyby tego zapragnął, do jego „serca” dostałby się smutek. Przelał swoją miłość na motyla, który tym samym się odwzajemnił i w ten sposób zrodziło się szczęście.
Każdy, kto ich ujrzał, zobaczył ich w pełnej okazałości, a w powietrzu unosiła się piękna woń anielskiego aromatu. Każdy mógł poczuć miłość i chęć życia. Cały świat się do nich uśmiechał, a był tak piękny, jak oni.
Mały kwiatek jest najszczęśliwszy na łące, jego wrażliwość, radość i otwartość dają mu spełnienie. Żyje w obecności siebie i jest natchnieniem dla innych.
Wieczorem pogoda zmieniła się nieoczekiwanie, słońce zakryło oczy chmurami, żeby nie widzieć tego, co zaraz się stanie. Nastała przenikliwa cisza, ptaki się pochowały, a liście zaczęły tańczyć wysoko swój marsz pogrzebowy na tle pochmurnego nieba. Wkrótce zaczęły spadać z niego wielkie krople deszczu. Chmury wystukiwały na ziemi rytm smutnej, żałobnej pieśni. Kwiatek już wiedział, że to dla niego grają i tańczą, ale nie smucił się – w poczuciu zaufania wiedział również, że wszystko wróci w innej formie. Wiedział, że życie przygotowywało go do tego momentu, który ma nastąpić, by wrócić do domu. Życie dało mu wiele radości i spełnienia, a kiedy ponownie wróci do niego, jeszcze głębiej zanurzy się w przestworzach kreacji i pełni.
Cały świat przyglądał się małemu kwiatkowi, kiedy wiatr wyrywał go z ziemi, niosąc ku górze. Raz po raz niebo rozświetlało im drogę w nieznane, przy akompaniamencie huku piorunów.
Po ulewnej burzy, która wstrzymała życie na łące, unosi się ziemisty zapach powietrza. Łąka jest świeża i soczysta, a niebo nadal pochmurne i zapłakane. Daleko, na bezkresie łąk, słońce opada ku dołowi, by zanurzyć się w mroku. Wszystko zastyga w bezruchu.
Chmury zakrywają gwiazdy, czujna noc ustępuje jednemu promykowi światła. Mgła zaczyna się podnosić ku górze, cisza cichutko przemienia się w rozległy szelest. W tle bezruch powoli zaczyna się poruszać, tworząc delikatnie nowe formy. Łąka zaczyna się budzić, w powietrzu czuć delikatny podmuch orzeźwienia. Drzewa wyciągają swoje gałęzie, źdźbła trawy prostują się, krzewy skręcają kolorowe pędy ku niebu, a kwiaty powoli otwierają filigranowe płatki. Promyk światła pada na poranną rosę, usadowioną na liściu starej lipy, która właśnie się budzi. Ona wie, że starość jest piękna sama w sobie, gdy nie boi się śmierci. Wie, że jest jeszcze piękniejsza, gdy obok rośnie jej partner. Lipa otwiera „oczy” z uśmiechem na „twarzy”. Nadchodzi nowy dzień!”